Relacja rodzica nr 6 - wpływ diety na AZS

 

Bobas AZS

Historia Pauliny, Mamy Promyczków, która w AZS swoich dzieci odnalazła sens.


1. Początki choroby



1. POCZĄTKI CHOROBY


Atopowe zapalenie skóry zagościło w naszym domu, gdy moja starsza córka miała 3,5 miesiąca (teraz ma 5 lat). Było to dla nas zaskoczenie, ponieważ ani ja, ani mój mąż, prócz pewnych alergicznych problemów, nie mieliśmy z tą chorobą nigdy do czynienia.


Po jednej z wieczornych kąpieli na brzuszku i pleckach córci pojawiły się czerwone, suche plamy. Nie zmienialiśmy płynu do mycia, więc nie była to reakcja alergiczna na kosmetyk. Padło podejrzenie AZS. Lekarz alergolog przepisał nam wtedy robioną maść z mocznikiem. Na pewien czas pomogło i skóra się wygoiła. Niestety wysypka pojawiła się znowu, tym razem nie na tułowiu, lecz nóżkach i rączkach. 



2. PODJĘTE DZIAŁANIA


Konsultując z lekarzem, z racji karmienia piersią, odstawiłam ze swojej diety nabiał i jajka, które podejrzewałam, w tym także wszystkie kupne rzeczy, które te składniki zawierały. Ogólnie czytanie składów gotowych produktów stało się dla nas bardzo istotne i tak jest do dzisiaj. 


Było dużo lepiej, ale zmiany w mniejszej postaci co jakiś czas wracały. Robiłam notatki wszystkiego co jadłam, a gdy córka miała już stałe posiłki, także tego, co je ona. Uważnie oglądałam ciałko, zapisywałam także stan skóry rano i wieczorem. Każdy posiłek miałam rozpisany na pojedyncze składniki, a podejrzane z nich podkreślałam. Potem dla ułatwienia wraz z mężem stworzyliśmy do tego tabelkę. 


To pomogło nam wyłapać jeszcze kilka rzeczy, które pogarszały stan skóry. Odsuwałam je na jakiś czas, a potem ponownie wprowadzałam do diety w niewielkiej ilości, by sprawdzić czy organizm dziecka dalej na nie reaguje czy też zaczął tolerować. Weszliśmy w remisję, która trwała przez lato, niestety wróciła jesienią ze zdwojoną siłą. Okresy grzewcze, gdzie skóra bardziej się wysusza, były dla nas tymi najgorszymi.


Walczyliśmy ze zmianami na nóżkach i rączkach, które dziecko drapało do krwi. Czułam, że psychicznie cierpimy wraz z nim. W leczenie wdrożyliśmy przepisane przez naszą panią alergolog maści robione - steryd Hydrokortyzon 0,05% oraz maść lanolina + euceryna na zmianę z maścią zawierającą witaminy A+E. 


Zdrową część ciałka smarowaliśmy emolientem, w naszym przypadku dobrze sprawdziły się firmy Bioderma, Oillan oraz Nivea Krem S.O.S. Dbaliśmy również o zdrową dietę dziecka. Po kilku miesiącach weszliśmy w kolejną remisję.


Ostatnie, trzecie zaostrzenie było, gdy córka miała 2,5 roku. AZS znów przeniosło swoje granice - opanowało wewnętrzną stronę ud, nadgarstki i stopy.


Z młodszą córką (teraz 3-letnią) początek wyglądał podobnie, tylko zaczęło się w 5 miesiącu życia. Plamy wychodziły na szyi, nóżkach i rączkach. Na początku karmiłam również tylko piersią. Tak samo jak przy starszej córce prowadziłam notatki żywieniowe i uważną obserwację skóry i zmian. Robiłam zdjęcia, by zauważać różnice.
Wyłapałam wtedy, że skóra pogarsza się po spożywanych przeze mnie mleku, jajkach, selerze, szpinaku i co ciekawe zawartych w przekąskach, które podjadałam - kwasie cytrynowym i węglanie amonu.


Myśleliśmy, że młodsza córka nie ma AZS tylko nadwrażliwości pokarmowe. Po odsunięciu szkodzących składników bardzo szybko skóra się wygoiła i „placki” przestały wychodzić. Dziecko przy wprowadzaniu pokarmów stałych stopniowo miało dodawane do diety nabiał i jajka, ostatecznie jadło wszystko, tylko zdrowo. Skóra była bez zarzutu.


Jak się potem okazało weszliśmy wtedy w 2-letnią remisję. AZS ponownie przyszło do młodszej córki w wieku 3 lat, gdy zaczęła chodzić do przedszkola. Upodobało sobie zgięcie łokcia oraz sporadycznie szyję i miejsca pod kolanami. Nauczeni doświadczeniem ze starszą pociechą popełnialiśmy już mniej błędów, szybciej mogliśmy wdrożyć sposoby, które już wiedzieliśmy, że dają rezultaty.


U starszej córki robiliśmy 2-krotnie panel alergenów (wziewny i pokarmowy), by sprawdzić czy dziecko nie ma niebezpiecznych dla zdrowia i życia alergii IgE-zależnych, ponieważ widzieliśmy pogorszenie skóry po niektórych spożywanych pokarmach. Badanie w 8 miesiącu życia oraz w wieku 2 lat pokazało we wszystkim wynik ujemny.


Zaczęliśmy czytać książki i artykuły na temat AZS, ponieważ uważamy, że ważne jest, aby najpierw poznać schorzenie, z którym masz do czynienia oraz tryb jego działania. Od dłuższego czasu wraz z mężem interesujemy się zdrowym odżywianiem, więc zaczęliśmy poszerzać wiedzę na temat wpływu diety na alergie i AZS. Naszym celem było zrobić wszystko co się da, by zatrzymać stan zapalny w organizmie i wprowadzić chorobę w długotrwałe uśpienie. 

  • Unikaliśmy tłuszczów trans, w związku z tym mało smażyliśmy. Większość posiłków dzieci jadły w formie gotowanej lub pieczonej.
  • Zamiast słodyczy serwowaliśmy domowe przekąski bez cukru bądź z ograniczoną jego ilością.
  • Gotowe produkty córeczki jadły bez konserwantów, wzmacniaczy smaku czy wypełniaczy. Wszelkie „E” w składzie omijaliśmy szerokim łukiem.
  • Warzywa i owoce dawaliśmy ekologiczne, bądź z pewnych źródeł od rolnika.
  • Wprowadziliśmy do diety tłuszcze omega-3 w formie DHA z alg, a później tranu do picia.
  • Suplementowaliśmy witaminę D i C.
  • Dobrze przysłużył się też probiotyk Latopic, a potem Vivomix.

Gdy był największy kryzys bardzo pomogła nam wdrożona u starszej córki dieta rotacyjna wraz z odsunięciem glutenu, potem jego ograniczeniem.


Dowiedzieliśmy się, że:


>> dieta rotacyjna polega na zachowaniu 3-4 dni odstępu w spożywaniu tego samego pokarmu. Ważne jest w niej uwzględnianie rodzin i grup pokarmowych. Dieta ta wbrew pozorom była bardzo urozmaicona i dziecko jadło również dużo nietypowych, a zdrowych pokarmów jak komosa, sorgo, bataty czy kapustka pak-choi. 


>> 
gluten stymuluje mechanizm przepuszczalności jelit, powodując zwiększone przepuszczanie cząstek pokarmowych, co u osób podatnych daje czasem objawy nadwrażliwości na inne składniki pokarmowe. Odsunęliśmy go całkiem na 3,5 miesiąca i przyniosło to tolerancję na rzeczy z jedzenia, które wcześniej organizm dziecka odrzucał. Wszystko wprowadzaliśmy stopniowo, potem w małych ilościach również gluten.


U młodszej córki już znaczne ograniczenie glutenu, a nie całkowite odsunięcie dało dużą poprawę skóry. U niej z obserwacji widzieliśmy również niekorzystne działanie niektórych pokarmów wysokohistaminowych. Dziecko jak na razie ma wyłączone z diety czekoladę, truskawki, owoce cytrusowe. W momentach kryzysowych pomagał nam też syrop przeciwhistaminowy Aerius.



3. SPOSOBY, KTÓRE PRZYNOSZĄ EFEKTY

  • Suche opatrunki Comfifast

Nie chcąc dopuścić do nadkażeń rozdrapanych zmian oraz w celu przyniesienia ulgi jednemu i drugiemu dziecku, zbawienne okazały się dla nas suche opatrunki Comfifast, będące alternatywą do tzw. mokrych opatrunków. Na nóżki i rączki posmarowane emolientem lub maścią nakładaliśmy ucięte do odpowiedniej długości „rękawki” i „nogawki”, które zabezpieczały przed drapaniem i pozwalały lepiej wchłonąć się kosmetykom. Gdy zmiany na nóżkach były bardzo rozległe ubieraliśmy dziecko również w rajstopki i skarpetki z tej samej firmy.

  • Kąpiele w podchlorynie sodu

Robiliśmy kilka razy w tygodniu kąpiele w podchlorynie sodu (Atopigo), które działały odkażająco i przeciwświądowo. Sporadycznie również kąpiele w nadmanganianie potasu oraz krochmalu. Dzięki temu nigdy nie mieliśmy bakteryjnych nadkażeń u żadnego z dzieci.

  • Puder płynny Hasco

Naszym odkryciem przy ostatnim zaostrzeniu u starszej córki okazał się puder płynny Hasco. Pudrem smarowaliśmy zaognione, czerwone zmiany.

  • Maść z żyworódki

Kolejne nasze odkrycie to maść z żyworódki. Całkowicie zrezygnowaliśmy z robionych maści aptecznych.


Zarówno puder płynny Hasco jak i maść z żyworódki używane na zmianę skutecznie leczyły skórę. Pudrem smarowaliśmy zaognione, czerwone zmiany, a gdy były bardzo suche - żyworódką. Zastosowaliśmy te sposoby również u młodszej córki i też się sprawdziły.

  • Ewaporacyjny nawilżacz powietrza

Zakupiliśmy ewaporacyjny nawilżacz powietrza. Wykorzystuje on zjawisko ewaporacji czyli naturalnego odparowywania wody. Odkąd zaczęliśmy go używać, skóra dzieci mniej się wysuszała, a noce stały się spokojniejsze.



4. OBECNA SYTUACJA


Nasza starsza córka obecnie jest w 2,5-rocznej remisji. Ma czystą skórę, bez żadnych znam, która jedynie czasem w niektórych miejscach jest bardziej sucha. Dlatego także w remisji dbamy o nawilżanie jej całego ciałka oraz kąpiele w emoliencie. Córka nie ma żadnych ograniczeń żywieniowych, je wszystko, tylko zdrowo.


U młodszej córki już po miesiącu podjętych działań pojawiła się znaczna poprawa. Wysypka wychodzi sporadycznie tylko w zgięciu jednego łokcia. Przez większość czasu jednak skóra jest bez tej zmiany, jedynie walczymy z suchością za pomocą pielęgnacji. Jeszcze jednak musimy ograniczać gluten, uważać na kiepskie składy produktów oraz rezygnować ze słodyczy i cytrusów. Po ich spożyciu wysypka wychodzi na nowo. Wierzymy jednak, że wkrótce i młodszą córeczkę spotka całkowita remisja.



5. NAJCENNIEJSZE SPOSTRZEŻENIE


U nas skuteczna walka z problemem atopowej skóry to obserwacja, zdobywana wiedza oraz konsekwencja i wytrwanie we wszystkich działaniach. Spojrzenie na problem szeroko, zarówno od zewnątrz jak i od środka, bo zaostrzenie choroby jest efektem stanu zapalnego toczącego się w całym organizmie.


W chorobie AZS jak również w innych schorzeniach ogromnie ważne jest, by jako rodzice, partnerzy być jedną drużyną, która sobie pomaga i nie pozwoli drugiemu załamać się. Dla mnie wielkim wsparciem był i jest mój mąż, przechodzimy przez to wszystko razem.

 

Niezbędne i potrzebne jest psychiczne wspieranie dziecka dotkniętego chorobą, rozmowa, okazywanie empatii i zrozumienie tego, co przeżywa. W tym wszystkim istotne jest również, by nie zapomnieć o sobie, zaopiekować się sobą i umieć sobie współczuć w tej całej sytuacji. 


Mi osobiście bardzo pomogło także dzielenie się z innymi swoimi przeżyciami i doświadczeniem poprzez założenie bloga Mama Promyczków. Stał się on dla mnie pewną autoterapią i dowodem na to, że w tej całej chorobie można odnaleźć również jakieś pozytywne strony i sens.


Poniżej adres mojego bloga:

http://www.mamapromyczkow.pl


~~~~~~~~~~~~~~~~

~ Artykuł gościnny ~

~~~~~~~~~~~~~~~~


Paulino dziękuję, że opisałaś drogę, jaką przeszliście z mężem w celu poznania czym jest atopowe zapalenie skóry u swoich dzieci. Dziękuję, że przedstawiłaś Wasze sposoby, które pomagają córkom zniwelować objawy AZS.

Życzę im jak najdłuższego okresu uśpienia choroby. ❤️



Swoją drogą, parę metod pokrywa się obecnie z naszymi spostrzeżeniami 🙂, a mianowicie:

  • we wcześniejszym stadium choroby, gdy syn miał suchą skórę, pomagała maść robiona euceryna + woda destylowana + wit. A i E,







>> Treści na blogu Bobas AZS udostępniane są wyłącznie w celach informacyjnych i nie stanowią porady lekarskiej, nie mają na celu zastąpienia indywidualnej porady medycznej, stawiania diagnozy ani leczenia pacjenta. <<




Komentarze

Popularne posty